Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

PLUTON.
Co tam? Kto idzie?

(Wsuwają się trzy siostry Graje, straszne potwory; rzadkie siwe włosy wiszą na łysych czaszkach; twarze jakby mchem porosłe; usta zapadłe, bezzębne; puste jamy oczów. Na sobie mają zgniłe łachmany. Weszły i stanęły pokornie w oddali).

HEFAJSTOS (zbliża się do potworów, żartobliwie).
He! he!... Witajcie, nadobne siostrzyczki!... Cóż tam nowego?!... Złamałyście swój wypożyczalny ząbek, czy też zgubiły cenne oko?

(Przyjrzawszy się im, z obrzydzeniem)

Och! obrzydłe twory!...
GRAJE (razem, świszczącym głosem).
Piekłowładco!... Władyko!...
PLUTON (groźnie).
Czego żądacie?
GRAJE.
Skargę niesiemy, panie! Kerberos pożarł nam oko jedyne i ząb nasz schrustał w paszczy.
HEFAJSTOS.
A co! Oślepione wiedźmy!... Potwora zdechnie z niestrawności!
GRAJA I.
My niańkami Gorgon i tak nas dręczy piekieł stróż!... Ukarz, panie, Kerberosa!...