Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kresy. Wyżyna mych pragnień wyniosłych sięga szczytów. (Z szyderstwem). Kobieta!?... Twór ten nie nęci mnie wcale. Kobieta! Ph!... Znam jej wabne wdzięki; zmysły zaspokoją, ducha nie podniosą. Prometeusz nie zaniedbał ożywić ogniem istotę kobiety, gdy ją z gliny lepił, lecz zazdrosna o rozum swój i ducha Pallas Atene nie wlała w nią boskiego tchnienia. Kobieta to piękna amfora, wewnątrz pusta, powierzchownie ładnie wygładzona. Nie porwie mego ducha, tęsknoty nie złagodzi.
HEFAJSTOS (lubieżnie).
Lecz daje rozkosz.
PLUTON (lekceważąco).
Dopóki nie zdradzi.
HEFAJSTOS.
Ehe!... żądasz zbyt wiele, Plutonie. Tego cudu nie dokażą nawet niebianki, nawet takie wykwintne, wielce wytworne panie, jak moja małżonka z morskiej piany. Wprawdzie jam kulawy, a mój współzawodnik Ares srogi.
PLUTON (przerywając).
Zawsze jakieś a w pośrodku stoi! Nie ufam kobiecie i nie pragnę jej.
HEFAJSTOS (lekko).
Nie dawaj jej duszy, ale baw się nią. Wypełni ci pustkę, którą odczuwasz.