Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XV.

W połowie września Irena Turska wyjechała do Krakowa zabierając z sobą Ziulę. Dziewczyna nie zrywała z Rymszą, ale postanowiła uczęszczać w Krakowie na kursa Baranieckiego.Rodzice jej nie chcieli tego z początku, lecz dziwne wahanie się Ziuli co do małżeństwa ze Stanisławem, utwierdziło ich w przekonaniu, że tak będzie najlepiej.
Worczyn opustoszał. Młodzi Turscy pojechali w podróż poślubną do południowych Włoch i Grecji. Denhoffa znudziło gospodarstwo, sprzedał całą krescencję, wziął pieniądze i ruszył do Warszawy, na jesienne wyścigi. Mieszkał w Bristolu, tam spotkał się z Perzyńskim; i on również udawał miljonera. Mówił dużo o tem, że chce kupić wspaniałą czwórkę koni, bo się żeni z księżniczką. Denhoff wątpił w możliwość tych zamiarów, w które zresztą nikt nie wierzył, gdyż były to tylko fantazje Bronisława. Denhoffa bawiła butna mina chodzyńskiego dziedzica, słuchał jego przechwałek z lekceważącym uśmieszkiem.
Perzyński chodził do ujeżdżalni, oglądał konie, wszystkie ganił, odgrywając rolę wielkiego znawcy. Codziennie w popołudniowych godzinach stawał koło hotelu jakiś nowy zaprząg z tatersalu, najczęściej brek lub amerykan i ślicznie sprzęgnięta czwórka anglików, arabów, koni różnych ras i maści. Perzyński długo nie wychodził, potem zjawił się w postawie wielkiego pana po paroksyzmie spleenu, wolno zapinał rękawiczki, patrząc z góry ale sennie na ulicę, jakby badał czy przechodnie dosyć mu się przyglądają. Rozkazującem kiwnięciem ręki wskazywał stangretowi tylne siedzenie; sam siadał na przodzie, zgarniał lejce, wszystko z obmyślonemi ruchami jak aktor, i jechał w Aleje Ujazdowskie. Po godzinie bardzo z siebie dumny ale z kwaśnym wyrazem na twarzy, wracał do hotelu i rzucając furmanowi duży napiwek, mówił niechętnie, trochę przez nos:!
— Nie kupię.
Nazajutrz powtarzało się to samo z inną czwórką, i tak przez tydzień zyskał ogromną popularność służby hotelowej, ulicznej gawiedzi, i wśród gości wysiadujących na werandzie cukierni Loursa.