Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Już słyszałem, rozsypał paciorki. Co dalej?...
— Ona zaś nie odczuła tego. Kobieta bez finezji. Ja, naprzykład, nie postąpiłbym tak. Ja wogóle mam w sobie dwie dusze, jedną od wielkiego dzwonu, drugą od małego.
— Panie łaskawy, czy pan czasem nie chory? Dalibóg, może gorączka, czy niestrawność?
— Nie. Albo co? Coś pan może zauważył na mnie?
— Et! nic... czerwony pan jest.
— Bo tu gorąco. Otóż, gdybym... będąc panną Marylą miał dla mnie... tsss... dla Turskiego...
— Aha! Wylazła ryba z matni — pomyślał Paszowski.
— ...Tylko duszę mniejszą...
— Od małego dzwonu.
— Tak właśnie, to jeszczebym...
— Tej większej od dużego dzwonu — podchwycił pan Wojciech.
— Ależ nie, pan ciągle przeszkadza. To jeszczebym nie zlekceważył tak mnie... tsss... hm... Turskiego, jak panna Maryla.
— A czy pan przypadkiem nie zbadał, panie mój, ile ma dusz owa księżniczka Wirska; i jakie? Hę!
— Z panem nie można rozmawiać!
— Ha, ha! Bo ja, panie mój, mam tylko jedną duszyczkę, ona mi służy nieboraczka do wszystkich dzwonów, wielkich i małych. Więc jestem skromny homo wobec pana.
— Czy to prawda, że panna Irena maluje obraz na wystawę? — zwrócił rozmowę Perzyński.
— A tak! maluje, nawet już ma go na wykończeniu. Możeby pan do niej ruszył w konkury! Hę? — spytał Paszowski z takim sarkazmem, że Bronisław go zauważył.
— Tss... panna Ira gwałtownie chce wyjść za mąż, tambym trudności nie miał.
Teraz Paszowski rozgniewał się.
— Oj, do wszystkich aniołów niebieskich i ziemskich, zadaleko waćpan idziesz ze swemi przechwałkami. Panie mój, tego za wiele! Panna Ira chce gwałtem wyjść za mąż?! Patrzcie się! Cóż to nie miała dotąd konkurentów? na pana tylko czeka? Śmiechu godne! Gdzież to ona jeździ, gdzie szuka tego męża? Raz jeden była na balu publicznym, robiąc to głównie dla sióstr swoich. Przecie siedzi w Worczynie jak zaklęta i pracuje; sztuka, malarstwo, to jej cel i ideał, jeśli trafi, na kogoś, który zdoła wzbudzić w niej uczucia i sam ją pokocha, wówczas wyjdzie za mąż, ale nigdy za pierwszego lepszego dudka. Nie będzie szukała męża, bo on ją sam znajdzie.
— Tsss... podobno kochała się w Denhoffie i on w niej. Mówił mi nawet ktoś, że mieli się zaręczyć, tylko właśnie wtedy przyjechała panna Dora.