Przejdź do zawartości

Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ha! Jeśli w kieszeni zostanie mi tylko płótno, będę naśladował Gucia, wekselki, różne tam lichwiarskie, zakulisowe interesa. Ca ira!
— Ach dosyć o Korzyckich! — wstrząsnął się pan Turski, — pragnąłbym, aby nie tylko podczas takich uroczystości jak dzisiejsza, lecz wogóle, raz na zawsze nazwisko to wymazanem było z naszego słownika. By śladu nie zostało obrazu szalbierstwa...
— Kto jedzie na pasterkę — spytała nagle Irena, przerywając ojcu niemiłą dla Marysia przemowę.
Otrzymała wzamian niechętne spojrzenie pana Turskiego i wzrok Marysia wzburzony a pełen wdzięczności. Denhoff patrzał również na Irę z uznaniem. Po chwilowej ciszy powtórzyła swe pytanie.
— Jedźcie wszyscy młodzi, noc śliczna — rzekła pani Turska. — My z ojcem zostaniemy.
W tem Paszowski, od dłuższego już czasu zamyślony, jakby nie uważający na to, co mówiono, rzekł nagle.
— Obywatele, panie mój, obywatele! Dalibóg, że to pusty dźwięk! Polak, to co innego, najwięcej zaś znaczy określenie — człowiek. Jak jestem dobrym człowiekiem, to jestem dobrym obywatelem świata całego, bez względu na mój fach, czy ziemiański, czy szewski, czy kupiecki, czy jakikolwiek. To tylko u nas utarło się, że jak podlega krytyce obywatel-ziemianin, to panie mój, wielki gwałt! jeśli zaś naprzykład, szewc, to się mówi „no, nic dziwnego“. Tymczasem to jest stronne. Cóż to, czy obywatela Bóg ulepił z innej gliny? Do wszystkich aniołów niebieskich i ziemskich, to absurd panie mój! Wśród obywateli znam takie jednostki, że porządny, uczciwy szewc mógłby i powinien ręki mu nie podać. Jak ktoś jest tylko rządcą, dzierżawcą, lub dajmy na to aptekarzem, przemysłowcem i tak dalej i dalej, to się uważa go za coś niższego niż obywatel ziemski, obywatel jest jakby w aureoli. Z jakiej racji? Niech będzie skończony pasorzyt, nicpoń, nawet łotr, ale obywatel-ziemianin, to mi dopiero zasługa! Nie przeczę, że jest to najniezależniejsze stanowisko, lecz nie jedyne dla osiągnięcia chwały.
Pan Turski był trochę zirytowany, Denhoff również. Pierwszy uczuł się urażony ze swego stanowiska poważnego obywatela, któremu zaprzeczają prawa trzymania batuty społecznej, drugi z widzenia arystokratycznego, bo uważał, że prym na święcie mają tylko obywatele-ziemianie. Odezwał się Turski:
— Przyzna, pan jednak, panie Wojciechu, że obywatel, wogóle ziemianin, jest to karmiciel całego społeczeństwa, zatem to jednostka wybitna. Widziałem kiedyś obraz przedstawiający oracza, do którego wybiega z pobliskiego miasta cała zgraja ludzi z łyżkami w rękach, błagając go o chleb powszedni. W tej