Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
I.

Konstytucja! Słowo to runęło na ludzi szalonym, radosnym orkanem. Rozwarły się zakratowane okna bytu, potok słonecznych promieni lunął rzęsiście rozświetlając zmroki, prostując zgięte przygniębieniem barki. Jakiś zew szczęścia rozbrzmiewał dokoła, ciepły nadziei strumień grzał zziębniętych, kiełki wiosenne wydobywając ze skrzepłych dusz. Roztocz błękitna olśniewała zapatrzone w nią źrenice. Bo to był wielki fakt, bo to szła nowa era, więc jej zwiastunkę witano niby jutrzenkę po mglistej nocy. Piersi oddychały szeroko, wzrok jaśniał, i szedł zwycięski głos wyzwolonych. Świat zdawał się rosnąć w olbrzyma stokrotnie większego niż jest, bo z natchnienia w wielkim sercu. Wieść leciała jaskółczym lotem przez wsie i dwory. Lud wieśniaczy chłonął cudowną nowinę i huczał jak pszczoły, które obsiądą rozkwitłe drzewo lipy. Bo jak pszczołom pachnie miód, tak tym prostym chłopskim sercom pachnęła kwiecista przyszłość różna od przebytych listopadów istnienia.
Gdy z dworu worczyńskiego „panienki“, „młodszy pan“ i Denhoff rozgłosili po wsi szczęsną wiadomość, zaroiło się tam od świątecznie nastrojonych tłumów. Wszędzie stały gwarne grupy ludzi rozprawiających o fakcie. Młody Turski i Ryszard tłómaczyli całym gromadom co to jest konstytucja, czego należy się po niej spodziewać, jakie daje przywileje. A gdy młodzi panowie w miarę słów własnych wpadali w zapał, gdy z ust ich gorących płynął zachwyt i obietnice jaśniejszej doli, wówczas wybuchały szlochy wśród gromady, płacz szczęścia, płacz radosnego wzruszenia porywał lud mocą nową, a silną. Kilku starców, pamiętających jeszcz wielki okres narodowych walk, którzy byli świadkami wszystkich łez niedoli, którzy myśleli, że słońce zaszło już raz na zawsze, padli na kolana i wznosząc ręce do góry wysyłali głośno do Boga słowa dziękczynne, jakby hejnał patryjarchów wieśniaczych za spłyniętą łaskę niebios. Zdarzyły się chwile wielce wzniosłe, przejmujące głęboko prostotą swych odczuć. Chwile, rzec można, historyczne. Takie momenty nie często błyskają w narodzie, są one jak kwiaty pewnych gatunków kaktusów, których rozkwit raz na pół wieku,