— Teraz pan siebie bardzo trafnie określił, jest pan rzeczywiście zefirowy, pod każdym względem, nie... normalnie ludzki.
— Brawo! Powinienem być cenniejszym, bo łatwiej... frunę w przestrzenie gdy...
— Niech pan skończy...
Postawa pani Zborskiej była surową. Ale Denhoff osadził mocno binokle na nosie i z miną najswobodniejszą zapytał.
— Jak pani przypuszcza, czy Osinowski łupnie sobie w łeb, czy też z punktu zakocha się w pannie Irze, lub Ziuli w Worczynie?
Matka Dory wstała obrażona i odeszła bez odpowiedzi.
Denhoff zadowolony z siebie poszedł w pole.
Po paru godzinach, Ryszard zastukał do pokoju Dorci. Gdy tam wszedł, zgromadzone panie myślały, że chce załagodzić przykre zajście na ganku. Ale on miał minę rozpromienioną i zawołał na wstępie.
— Ważna nowina! Osinowski ocalony! Myślałem, że z rozpaczy buchnie pod lokomotywę na stacji, tymczasem wrócił stangret z wiadomością, że pan O. wybiera się jechać najętą furmanką, bo... stanęły pociągi. Strejk kolejowy zapowiedziany nadszedł. Wiwat wielki strejk!
Wiadomość ta zelektryzowała wszystkich, wypadki bowiem biegły naprzód, tworząc wielki znak zapytania — co dalej?
Ale Dorcia, ochłonąwszy, chciała się zemścić, rzekła z naciskiem.
— To więc i pan musi wyjeżdżać końmi.
— Naturalnie! Przewidywałem to i teraz drwię sobie ze strejku. Pojadę, kiedy mi się spodoba.
— W takich... przełomowych czasach powinno się być u siebie.
— Pani mię wyprawia?...
Dorcia wyszła do przyległego salonu, Ryszard poszedł za nią, pani Zborska z pannami zostały by nie przeszkadzać narzeczeńskiej scenie, którą przeczuły. Scena zakończyła się gorzkim płaczem Dorci i... Ryszarda. Gdy weszła matka aby ich pogodzić, zastała córkę wciśniętą w róg kanapy i rzewnie szlochającą. Denhoffa zaś zasuniętego w kąt fotela, z twarzą w dłoniach mokrych od łez.
— Oj dzieci, dzieci! Wam się jeszcze bawić w chowanego, ale nie w narzeczeństwo — temi słowami rozpoczęła pani Zborska swą rolę pośredniczą.
Pogodzeni, weseli i znowu szczęśliwi, Dorcia i Denhoff przebyli jeszcze razem cały dzień, poczem Ryszard wyjechał. Jadąc śnił o Dorze, marzył o niej aż do pierwszego popasu. Potem zajęły go sprawy publiczne. Strejk ogólny trwał i przestraszał siłą swych następstw. Ryszard po drodze widział wzburzenie wśród ludu, musiał się często legitymować spotykanym
Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/146
Wygląd
Ta strona została przepisana.