Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Działo się to w początkach drugiej zimy po zgonie Wara. Kasia oblegana przez hrabiego i napastowana przez innych kandydatów do jej ręki udała się do Sławohory i tam dopiero odetchnęła lżej.
Razem ze Strzeleckimi polowali zawzięcie, jeździli na nartach odbywając niekiedy dalekie wycieczki. W Sławohorze Strzelecki urządził tory do saneczkowania, więc i ten sport uprawiano z zamiłowaniem podczas tej zimy niebywale mroźnej i śnieżnej.
Wszystko to przypominało Kasi St. Morice i Mürren w Szwajcarji, gdzie z Warem przebywała przez kilka miesięcy w pierwszym roku po ślubie.
Teraz był czerwiec. Drugie lato po zgonie Wara.
I oto teraz znowu Krystyn przyjechał po nią do Sławohory w celu skłonienia jej do małżeństwa.
Kasia po pierwszej rozmowie z bratem uciekła do swoich przyjaciół jak nazywała Dunajec i skalne wiszary ponad nim. Tu była sama tylko ze swojemi myślami. Cieszyła się, że jej tu nikt nie znajdzie. Wędrując po dzikich zboczach wśród sterczących skalnych odciosów, na stokach obrosłych kosodrzewiną, w puchach traw młodziutkich, natrafiła na prześliczne gencjany. Szafirowe kielichy kwiatów usiały gęsto podnóże wyniosłego wiszaru. Kasia rwała je całą garścią schodząc wdół. Zatrzymała się na małem wzniesieniu, skąd widok był rozległy i piękny. Zielona łąka jak jeden olbrzymi płat liścia nenufaru podścielała się kornie pod masywy lasów, przecięta szaro-błękitną taśmą rzeki. W jednem miejscu rosła tam kępa drzew osłaniająca mostek rzucony nad wodą. Zdaleka błyszczały w słońcu, jak złote, dachy góralskiej wioski.
Kasia wydala okrzyk zdumienia.
Widok ten przypomniał jej Zagórzany, z łączki nad rzeczką, gdzie była raz jeden w ów pamiętny dzień dla niej. Szczególny urok tego dnia wraził się jej głęboko w pamięć. Każdy szczegół z zagrody i domu Andrzeja, wszystkie zamie-