ciężył już na Kromiłowie tak poważnie, że Zahojski przeczuwając upadek rodzinnego majątku i ruinę Kasi, występował już bezwzględnie. Rodzice jej mieszkający stale zagranicą, gdzie mieli posiadłość, odezwali się także z protestem przeciw Zebrzydowskiemu, obiecując przez swoje stosunki ułatwienie rozwodu. Nawet oboje Mohyńscy byli za tem i popierali Zahojskich, nie szczędząc Wara. Kasia oparła się stanowczo myśli o rozwodzie. Nie kochała Wara, miłość jej dawna dla niego rozwiała się ostatecznie podczas jego pobytu w lecie. Pozostała już tylko gorycz trująca serce. Rozwód byłby dla Wara ostatnią zgubą a Kasia chciała go ratować. War teraz wzbudzał w niej nieznośne dla niej samej uczucie litości. Z chwilą, gdy ono zbudziło się w niej urok Wara i jego na nią wpływ runął bezpowrotnie. Lecz nie zaniechała myśli o jego ratunku. Własne życie było już dla niej przekreślone. Pozostawała praca, która miała być jej celem i wypełnieniem pustki życiowej, wraz z Tomkiem i jego przyszłością. Ale w sercu Kasi było jeszcze coś, co domagało się zrozumienia i co ją niepokoiło. Obecnie czuła w sobie wzrastanie tej mocy, bo już tak nazwać ją musiała. Szła ku niej także nie na oślep — ale z ufnością dziwnie pociągającą i z porywem bardzo żywym. O ile myśl o Warze męczyła jak potworna groza przyszłości, o tyle Andrzej przyciągał ją ku sobie siłą, nową. Koił jej stargane nerwy i napawał wiarą i przywiązywał ją co raz bardziej do siebie. Stał się już dla niej koniecznem uzupełnieniem życia. Zgnębiona i smutna biegła zawsze do niego jakby po ratunek duchowy. Przy nim uspokajała się nabierając nowego zasobu sił. Łagodził ją i trwożył jednocześnie, ale trwoga ta nie była przykrą, raczej przeciwnie, działała ożywczo. I teraz Kasia stwierdziła to samo w odczuwaniu bliskości Andrzeja. Podniosła głowę i spojrzała na niego. Był mroczny. Zatracił istotnie dawną pogodę. Jego wzrok spłynął ku Kasi. Drgnęła ale nie odwróciła oczów. Trwali tak przez chwilę, jakby nic nie
Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/175
Wygląd