Strona:Helena Mniszek - Kwiat magnolji.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dawno zamarłe jego nerwy wstrząsnęły się, zastygła krew uderzyła do głowy.
List był z Europy, pisany ręką Eny. Konrad otworzył go i czytał drżąc gorączkowo. Czytał długo, choć list był względnie krótki. Konrad prawie go sylabizował... gdy skończył podniósł głowę i rzekł spokojnie, martwo, jakby do kogoś, kto czekał na to wyjaśnienie:
— Zaślubiła Adrjana...
A po chwili jakby się znowu przed kimś tłomacząc:
— Ale przecież ja już o tem wiedziałem.
Zaczął się zastanawiać z mozołem myśli:
— Zaraz — kiedy to się stało?... trzy... cztery tygodnie temu?...
Spojrzał na datę listu...
— No, tak!... właśnie wtedy...
I po chwili cichym bolesnym szeptem:
— Magnolja zakwitła w purpurze cudzej miłości.

Konrad siedział na głazie nad brzegiem Gangesu. Patrzał na podniesioną nieco powierzchnię rzeki bystro płynącej... Na kolanach miał otwarty list Eny...
W pewnej chwili poczuł czyjś wzrok na sobie.
Obejrzał się. Przed nim stała Hinduska z dzbankiem złocistym na ramieniu. Wpatrywała się