Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

waniem, jak na podobiznę osoby dobrze znajomej, błysnęła wesoło oczami dokoła i — złożyła nieznaczny, lecz wdzięczmy ukłon.
— Witam cię, Zili — szepnęła ze śmiechem — wyglądasz nieźle, wszakże nie wiem, poco tak się prezentujesz publicznie...
Margrabina Alwi dotknęła jej ręki dyskretnie, Gizella opamiętała się. Zrobiła poważną minę i poszła naprzód.
— Kilka osób już się nam przyglądało natarczywie — zauważyła margrabina — bo przecież zbyt rażące podobieństwo portretu do oryginału, który przed nim stał.
Po chwili cesarzowa zawołała:
— Widzi pani, i znowu moja podobizna w ślubnym stroju... Tego za dużo stanowczo. Poco oni mnie tak wystawiają z paradą?
— To właśnie do tej księgarni wybrałyśmy się — rzekła dama dworu — czy mamy wejść?
— Ależ ten portret zdradziecki...
— No, z tem się liczyć nie powinniśmy. Jednakowo wszędzie...
— Nie, nie — zaprzeczyła Gizella — poszukamy takiego sklepu, w którym nie adorują tak widocznie cesarzowej.
Poszły dalej. Zajęte żywą rozmową, mijały szybko przechodniów i starały się nie podnosić na nikogo oczu. W tym jakiś starszy, wytwornie ubrany pan zatrzymał się nagle przed Gizellą i, rozłożywszy ręce w niekłamanym zachwycie, zawołał na głos:
— Jako żywo! Tak cudną jest tylko cesarzowa Sustji!
Gizella, spłoniona, jak szkarłatny kwiat, skinęła wdzięcznie główką i ze ślicznym uśmiechem oddaliła się szybko. Ale mężczyzna stał, jak oczarowany, patrzał długo za cesarzową, a gdy dojrzał, że weszły do księgarni, zatrzymał się.
W sklepie było kilka osób. Gizella z dobrze udaną powagą zwróciła się do właściciela, — wymieniając tytuły żądanych książek. Kupujący odsunęli się szybko od lady sklepowej i zaczęli obserwować ją z boku. Przeglądając książki, Gizella czuła na sobie przenikliwe spojrzenia, zaczęły ją krępować niesłychanie, widziała, że księgarz bladł i czerwieniał naprzemian, tracąc zupełnie przytomność umysłu.
— Poznają mnie — pomyślała i poprosiła margrabinę, ażeby natychmiast uregulowała rachunek.
Odchodząc od kasy, margrabina spojrzała w okno i — stropiła się bardzo.