Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mów, aby skierować wzrok na dzisiejszego zwycięzcę. Wtedy przeczułam raczej niż poznałam z dawno widzianego portretu, dziś wiem, że to byłeś ty, książę.
Sweno zapłonął.
— Widocznie siła moich pragnień wytworzyła ten magnes przedziwny, który ściągnął twój wzrok, pani, na moją osobę. Ale ogrom takich pragnień zdołać może nawet więcej nad to, bo wyczaruje przed oczami wizję najpiękniejszą zanim rządząca światem i ludźmi możliwość pozwoli ujrzeć ją realnie.
— Jesteś więc zdania, książę... — szepnęła Gizella, podnosząc na niego ciekawe spojrzenie.
Magnat przystanął nagle i zatrzymawszy jej wzrok w swoich oczach, błyskających z pod rzęs ogniem szaleńczej podniety, rzekł głosem nieco zmienionym:
— Czyż mam wierzyć, najmiłościwsza pani, że dziś, gdym spieszył na zamek, tam pod dąbrową, ujrzenie ciebie nie było tylko... snem bajecznym?
Długie, czarne rzęsy Gizelli zadrżały i twarz jej nasiąkła mocniej różem, podała mu odruchowo rękę.
— Wierz, wodzu zwycięski. Kwiaty polne nie kłamią.
— Pani! — zawołał Sweno — przyklęknął, chwycił obie jej ręce i przytulił je do ust, jak dwa żywe talizmany.
— Wstań, książę — wionął mu nad głową cichy, słodki szept Gizelli, dwa liljowe płatki jej dłoni wysunęły mu się lekko z rąk.
Powstał, ale był jak oszołomiony, machinalnie podniósł z ziemi jej wachlarz i rzekł podając go:
— Proszę mi wybaczyć... najmiłościwsza.
Gizella skinęła głową z uśmiechem promiennym.
— Pójdźmy na taras, mój murzynek, Achmed, czeka na nas z podwieczorkiem nad szafirowym Anudem. Imponujące jest Awra Rawady, prawdziwa siedziba orła, okolona tak przyjaźnie łukiem tej pięknej rzeki... I orła waszego widuję często nad zamkiem, jest jakby symbolem tej wyżyny podniebnej i tych murów.
— Opowiadał mi ojciec, jak orzeł nasz witał najmiłościwszą panią na skale... za basztą.
— Ach to... dawno.
— Lecz już było szczęsnem dla nas proroctwem.
Stanęli przed szerokiemi schodami wiodącemi wysoko na taras. Wenuczy skłonił się głęboko i podał ramię cesarzowej.
— Najmiłościwsza pani pozwoli?...
Oparła się miękko na jego ramieniu z prostotą i wdziękiem. Ciemny rumieniec okrasił jego męskie, smagłe oblicze.