Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skonalać, to poco tu są robactwem, podłymi jednostkami? Jaki cel?....
— Za życie nędzne i złe tam ponoszą karę.
— Och!... Da liegt der Hund begraben? Djabli nawłóczą ich na dzidę i smażą na wolnym ogniu. Tak?...
— W piekło nie wierzę, ani w istnienie djabłów, pokuta duchów jest inna, nie plastyczna, wszakże duchy się udoskonalają. Może w nowych istnieniach?...
— Metampsychozą?! Gdyby data śmierci cesarzowej Elżbiety była wcześniejszą od daty urodzin pani, gotówbym uwierzyć, że duch tamtej znalazł nowe wcielenie w Annie Tarłównie. To możliwe, ale znam ludzi, których dusza gdyby się powtórnie wcieliła w psa nawet, jeszcze stałaby się uszlachetnioną. Cóż o takich mówić?
Andzia w jednej chwili doznała jakby olśnienia, w wyobraźni stanął jej Chwed’ko, zgniły ludzki płaz... Potem zamajaczył tępy kontur głowy Kościeszy i jego białe oczy.
...Czy tacy ludzie mogą mieć duszę?....
Horski mówił dalej.
— To są powody, że w życie poza grobem nie wierzę. Indywidualności wielkie, wzniosłe giną tak samo jak i małe, nędzne, niby kwiaty różnych gatunków, które mróz niweczy. Tylko, że po pięknej róży, po lilji wonnej, po tworach gatunkowych wogóle, zostaje wspomnienie; po pokrzywie zaś, po zielsku plugawem zostanie tylko... nawóz. Tak jest i z ludźmi; duchy potężne, owiane genjuszem ginąc zostawiają po sobie pamięć, czy to abstrakcyjną jedynie, czy też w czynach, w dziełach ich zamkniętą na wieki. Sława takich ludzi przechodzi do, potomności, do historji, do legend wreszcie.
— Nędznicy bywają także wybitni.
— Nie przeczę pani, owszem, zatem i ci zostają w pamięci świata. Ale drobiazg ludzki, takie sobie człowieczki, albo ludzkie chwasty, co po nich zostaje?... zgnilizna fizyczna, zanik zupełny.
— Nie zgodzę się z panem. Ja sądzę, że te człowieczki, wedle określenia pańskiego, to może pierwsze wcielenie ducha, ten zaś udoskonala się stopniowo, aż dochodzi do maksimum swego rozwoju.
— Wierzy pani w przechodzenie dusz? Hm!... czyli, że każde życie pojedyńcze to kurs uniwersytetu dla ducha?... To jest kolosalne! Ile też jedna dusza może przecierpieć takich wcieleń-uniwersytetów?... Co?...
Andzia zarumieniła się.
— Pan ironizuje i wszystko zawsze wyśmieje. Ja wszakże nie głoszę tego jako teorji, to są moje osobiste myśli. Wierzę w metampsychozę, bo duch to taka potęga, która nie może trwać wieki i biernie we wszechświecie. Bywają istnienia krótkie, przecięte nagle, czyżby już dusze takie błądziły bezcelowo i wieczy-