Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 1.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i Andrzejowi życzę prędkiego poskromienia Kościeszy, potem... zaś szału.

Lora
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Tarłówna przeczytała jednym tchem. Nie oburzyła się, nie doznała uczucia pogardy, nie potępiała Lorki, tylko żal straszny, nowy, zupełnie obcy żal wpełznął do jej duszy.
— Jaka ona szczęśliwa!...
Wielkie łzy zawisły na czarnych rzęsach, drgnienia bolesne przemknęły po skroniach i twarzy i wyszeptała znowu:
— Że potrafiła się na to zdobyć...