Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiekach ze strychu. Posadzka pokryta całkowicie pięknym kobiercem, pogryzionym przez mole, co mu nadaje wygląd wyłysiałego eleganta, gdzieniegdzie bowiem błyszczy żywym kolorem jakiś motyw deseniu, urągający wytartym plastrom, jak w gołej czaszce.
Środek komnaty zajmuje stół okrągły mahoniowy, na staroświeckich krzyżakach, na nim ciężki posążek Napoleona, cały z bronzu, bardzo piękna sztuka. Dokoła leżą stare księgi, oprawne w zamsz, biblja w czerwonej skórze, tłoczonej w złote desenie, przedstawiające sceny z tekstu. Dokoła ścian rozpierają się szafy ciężkie, oszklone, półki olbrzymie, pełne ksiąg pyłem okrytych. Ponura to komnata i chłodna, ale niezmiernie ciekawa. W głębi naprzeciw okien, a pomimo to w cieniu stoi starożytny antyk zegar, w szafce wysokiej, rzeźbionej. Ogromne wagi mosiężne na łańcuchach zwisają apatycznie. Potężne wskazówki unieruchomione na godzinie piątej. Można się domyślać, że gdy ta machina wyda głos, usłyszy go napewno cały zamek, cały Krąż. Uwagę tę zrobiłem głośno.
Paschalis podniósł rękę uroczyście i rzekł, akcentując słowa znamiennie.
— Ten zegar stanął w godzinie zgonu pana Hieronima Poboga, o piątej rano. Wybił piątą, gdy pan wydał ostatnie tchnienie. Od tej pory on głuchy, ale o nim jest wróżba księdza pokutnika Halmozena, którą wypowiedział przed samą śmiercią, że zegar uderzy znowu, gdy Pobóg, prawy dziedzic Krąża, odnajdzie i obejmie dziedzictwo.
Zapewniłem go ubawiony, że najlepszym dowodem, iż nie jestem prawym dziedzicem, jest fakt, że zegar milczy. Paschalis podniósł dłoń do góry, jak natchniony.