Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to wszystko dobrze“... i zaczęło się tylko od złamanej żerdzi.
Na szczęście ojciec zdrowszy, ale jeszcze kuleje. Klonowski jak z krzyża zdjęty, lecz także na dobrej drodze zdrowia. Natomiast stangret i pastuch chorzy są bardzo i leżą w szpitalu. Odwiedziłem ich zaraz po przyjeździe, boć to starzy i przywiązani słudzy.
Jakkolwiek lekarze pocieszali mnie, ręcząc za życie obydwuch, to jednak wypadek ich przejął mnie do głębi.
Ojciec zaczął wymawiać mi gorzko moją przewlekłą bytność w Krążu, lecz gdy opowiedziałem mu wszystko, był poruszony.
Kopję testamentu odczytał kilkakrotnie. Wspominał ojca swego Marcelego i wszystko, co jako młodzieniec przeżywał z nim w Paryżu. Był tak przejęty, że wyznanie o Tereni jak również „spowiedź“ Halmozena odłożyłem na drugi dzień. Dziś ojciec uspokoił się znacznie i powiedział mi, że... powinniśmy może dochodzić naszych praw do Krąża, na zasadzie znalezionej kopji oraz świadectwa Paschalisa i Krzepy, ale, że on mnie do tego nigdy namawiać nie będzie. Ja też o tem nie myślę. A jednak... Krąż de jure należy do nas bezwątpienia, więc tymczasem zostawić wszystko status quo, dopóki żyje babka, by nie zadawać jej ciosu ostatecznego... Ale potem? Czyż godzi się zostawiać Krąż w rękach niedołężnego Zatorzeckiego i Ślazów, którzy, opanowując Gabrjela, zawładną majątkiem po swojemu?...
Czyż nie szkoda, by ta siedziba rodzinna przeszła w ręce takich Ślazów? Wszak to byłoby dowodem naszego niedołęstwa, może nawet nową zbrodnią w stosunku do Krąża i pamięci pradziada, oraz intencji Halmozena?...