Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

No, tego przypuśćmy babka nie doczeka, gdyż my wykonawcami takiej zemsty nie będziemy. Ani ja, ani jak sądzę mój ojciec nie złakomimy się na Krąż.
Niech on sobie zostaje własnością potomstwa Zatorzeckich, zrodzonego w niedalekiej przyszłości ze Ślazówny.
Powtarzam znowu słowa Strindberga: „Zbrodnia sama jest już karą“. — Sprawdziło się to boleśnie na babce Gundzi. Czemże bowiem było całe jej życie, jeśli nie karą, czyśćcem na ziemi?...
Jakże straszną być musi ta wiecznie aktualna kwestja kary, do której się sumienie poczuwa i na którą czeka? A jednak można się widocznie z tem zżyć, skoro tyle lat zamek otacza chmura trwogi zabobonnej, skoro się ta trwoga rodzi ze świadomości własnego grzechu i pomimo to nie robi się nic w tym kierunku by oczyścić duszę, sumienie i by z tej chmury, wiecznie trwożącej — wyjść nareszcie na jasny świat Boży i śmiało, bez lęku spojrzeć ludziom w oczy. Ale jeśli kto ma miedziane czoło, może nawet nie odczuwa takich podszeptów sumienia, lub odczuwając podświadomie, odrzuca je bezwzględnie, jako zbyteczny balast w życiu.
Czyż babka Zatorzecka byłaby tak bezczelną?..,
Nie, bo w niej odczuwa się jakiś straszny niepokój..! nawet trwogę.
A ten wnuk i przyszłość Krąża, w takich jak obecne konjunkturach?... Ależ krzywda nasza jest już poniszczona stokrotnie!
Nie wyobrażam sobie, jak spojrzę w oczy babki teraz, gdy już znam kopję testamentu, którego oryginał ona posiada, o ile go nie zniszczyła.