Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 2.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

może Roman rozmyślnie przed nią udaje taki stan, by z nią nie rozmawiać i by go nie dręczyła. Ale lekarz jakby odgadując jej myśli, krzywdzące chorego, rzekł, patrząc na pacjenta troskliwie.
— Stan Pana Poboga wymaga, abyśmy działali jaknajostrożniej. Ja odwiozę go do lecznicy i oddam w ręce tamtych lekarzy, bo sam muszę jechać do rodziny na prowincję. Pani zdaje się zostaje w Warszawie dłużej, przeto pani powierzam tę sprawę, aby spotkanie jego z rodziną nie wywołało zbyt silnego wstrząśnienia.
— To znaczy? Jakże ja to załatwię?
— Poprostu pani przygotuje pana Poboga do odwiedzin głównie żony, aby nagłe ujrzenie jej nie pogorszyło jego stanu.
Olga zacięła usta. Domyśliła się, że Roman musiał coś nadmienić doktorowi o żonie swojej, skoro ten lęka się wrażeń tak silnych. Już miała wypowiedzieć coś opryskliwego, że żony Poboga widzieć nie chce, lecz wstrzymała nieopatrzne słowo, mogące lekarza naprowadzić na niepożądane wnioski. Zapewniła go więc, z udanym spokojem, że załatwi wszystko w myśl jego zleceń.
Gdy pociąg zatrzymał się na dworcu, Olga w każdej młodej kobiecie upatrywała Teresę. Rozdraźnienie jej wzrosło. Lekarz z chorym i z Izmaiłem odjechali karetką pogotowia, za nimi Olga autem. W lecznicy, w osobnym pokoju złożono Poboga i po opatrunku i auskultacji, lekarz wysłał depeszę do Uchań. Jakkolwiek Izmaił zajął już w Bristolu pokój dla Olgi, ona nie mogła oderwać się od Romana. Nie zważając na nic i na nikogo, czuwała przy nim uparcie resztę dnia, wyzywając niebezpieczeństwo, którego lękała się. Sprowadziła ogromny pęk czerwonych róż i złożyła je na kołdrze Romana. Usta drżące przytuliła do jego czoła z szeptem, w którym były łzy.
— Może cię więcej nie zobaczę, jeśli zdołam.
Oderwała się przemocą i opuściła lecznicę zostawiając przy łożu Izmaiła, z poleceniem czuwania nad chorym. Tatar ubóstwiający Poboga zapewnił ją, że nie odstąpi