Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale co mi z tego ?... Co mi to uczucie dało?... Sumę gorzkich zawodów i świadomość upokarzającą, żem się rżnąl łbem o mur chiński, jakim jest nietykalność pani Teresy.
— Powiedz lepiej miłość jej dla męża. Niezłomność jej moralności okazałaby się dopiero wtedy miarodajną gdyby była zawiedzioną mężatką że zaś jest przeciwnie... Ot i Pawcio!... i Mumek extra-dry w lodku. Brawo! Brawo!...
Oczy Kmietowicza zaiskrzyły się zadowoleniem.
Otworzona butelka wprawną ręką Pawcia strzeliła szlachetnym odgłosem szlachenego trunku. Zapieniły się kielichy. Kmietowicz wzniósł puhar do góry.
— Twoje zdrowie, War!... Oby twoje zbankrutowane serce znalazło jeszcze...
— Dożywocie przy miljonachpanny Krongold.
— Fe! wstydź się! Bluźnisz!... Oby znalazło swój odwet.
— W sercu pani Teresy?... Och ... Klapa, mój drogi! Ona jest uniwira, a Pobóg to czarownik.
— Nie dajesz mi skończyć, War. Chciałem powiedzieć, żeby znalazło odwet w sercu jakiej niewiasty, podobnej do pani Teresy, ale wolnej, do której wypowiedziane słowo kocham nie byłoby czczym dymem.
— No, to taka znajdzie sobie drugiego Poboga i zbuduje dokoła siebie chiński mur wierności dla niego. Nie, nie! ja pasuję tylko do panny Róży i do jej miljonów. Nalewaj, Pawciu! co tam mruczysz pod nosem? Morały skieruj do siebie, bo przyzwoity sługa milczy, gdy usługuje. Zatraciłeś swój europejski styl, zbolszewiczałeś, kotku! Powiadaj zaraz co tam mruczysz?...
— Jaśnie pan sam na siebie bicz kręci — rzekł kamerdyner, załamując ręce.
— A ty może wolisz, żebym na ciebie ukręcił? Zgoda!
— Jaśnie pan chory na serce...
— Tiens, znowu serce! Psiakrew...
— I... zrujnowany można powiedzieć, a szampan tak co dzień...