Strona:Helena Mniszek-Powojenni tom 1.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tam nikogo prócz Chazmary niema, mój miły. A Chazmara tak samo jak puszczyk lub sowa nie zdradzi. Tam ruiny tylko sterczą, a dokoła las, jezioro, pustka.
— Tak było jak was spalili, ale teraz może być inaczej. Narażasz się, Olga, sama, dla tych swoich kamyków i mnie narażasz. Ciebie Borys zabierze z powrotem a mnie czeka kula w łeb.
— A czyś się do tej myśli nie zdołał już przyzwyczaić? Stałeś ze dwadzieścia razy „pod stienkoj“, a naprzeciw ciebie rury karabinów i dlatego ci nic!
— Tyś mnie ratowała, ale teraz karabiny zadymiłyby napewno.
— Nie tyle ja Cię ratowałam ile nadzieja okupu, no i twoja dumna mina. Ale co o tem mówić! Do Zruba musimy zawędrować i będzie potem co Bóg da.
Olga podsunęła się do Poboga, położyła mu ręce na ramionach i spojrzała słodko a wnikliwie w jego oczy. W czarnych otchłaniach jej oczów świeciły gorące iskry.
— Roman, sokole mój, już ty się nie bój. Olga Gruzinka, Olga księżniczka Czhangirani nie zdradzi ciebie umiłowany. Ty, dla mnie teraz cały świat.
— Ale bez tych kamyczków ze Zruba jestem dla ciebie niczem.
— Widzę ironję w twoich oczach. A czyś ty widział szczęście bez pieniędzy? W tych kamyczkach cały mój majątek, moja przyszłość. Może... i nasza.
Pobóg spojrzał na nią surowo.
— Mów tylko o sobie. Ja tu nie wchodzę w grę. Moje życie inne — twoje inne. Tyś mi uratowała życie, ułatwiłaś ucieczkę, ja dopomogę ci do tej ryzykownej eskapady do Zruba, ale potem...
Olga odsunęła się od niego i oczy jej nabrały grozy.
— A potem co? porzucisz mnie?
— Odejdę do swoich, wiesz, że mam żonę i dzieci.
— Wiem, wiem! ale oni mnie nic nie obchodzą. Ty mnie obchodzisz, ty! Bo ciebie kocham i ciebie się nie