Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szeptali pomiędzy sobą:
— Zaraz widać, że to taki sam pan, jak nasz ordynat.
Bohdan stał się pilniejszym, interesowały go więcej powierzone mu sprawy. Często miewał poważne rozmowy z ordynatem o rolnictwie i o kwestjach administracyjnych. Widocznem było, że się do nich zmuszał, lecz robił to umiejętnie. Czytywał bardzo wiele, pochłaniał wprost bibljotekę głębowicką. Całe noce spędzał na czytaniu a potem marzył i fantazjował. Musiał jednak czytywać dzieła ekonomiczne i rolnicze, choć się przy nich zanudzał, bo Waldemar był nieubłagany. Bodzio towarzyszył ordynatowi na odczytach, odbywanych dla służby i włościan; pod swój wyłączny zarząd dostał czytelnię ludową i kasę oszczędności. Waldemar kontrolował go w tych zajęciach bardzo skrupulatnie. Pozwalał mu natomiast z zupełną swobodą zaprzyjaźniać się i przebywać z członkami administracji, z kim chciał. Bodzio zyskiwał pełno przyjaciół. Lecz za swoją prawdomówność miał i wrogów. Na hrabiego Herbskiego patrzał niechętnie, odczuwał w nim nieufność względem siebie. Narażał się wszystkim, zupełnie o to nie dbając. Do pana Macieja, który narzekał raz przy nim na starość swą i skołatane siły, Bohdan rzekł bez namysłu:
— Bo najlepiej nie czekać, aż starość nadejdzie: łupnąć sobie w mózg ołowiem — i skończona. Ja, gdybym ustanawiał prawa, tobym takie nadał: wszystkich po siedemdziesiątce słać na spacer na pola elizejskie.
Pan Maciej zgorszył się i spojrzał na chłopca z wyrzutem.
— Błazen jesteś — rzekł cierpko.
— No, przecie dziadzio niema się czem martwić: jeszcze prawodawcą nie jestem.
Herbskiemu tłómaczył z zapałem, że tytuły to największe głupstwo, a główna rzecz to jest pieniądz. Bez pieniędzy niema ani tytułu, ani brzucha. I tą aluzją do potężnej tuszy hrabiego gniewał go niesłychanie.
— Więc pan sądzi, że każdy tytuł jest kupiony? — pytał hrabia Dominik.
— Każdy nie każdy, ale dużo. Wierzę w tytuł księcia, bo to polski i stary. Ale hrabia? baron?... Jak go sobie bogaty szlachcic nie kupi sam za granicę, to mu go dadzą dlatego, że bogaty. Jeszcze nie słyszałem, aby ktoś zupełnie biedny otrzymał tytuł hrabiego lub barona.