Strona:Helena Mniszek-Książęta boru.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Książęta boru.

W ciepłej izbie, w Majdańskiej leśniczówce, płonął na kominie suty ogień. Przed nim siedział na kłodzie, stary borowy, Grzegorz, w kożuchu i jałowiczych butach. Obok niego powtulani w kudły wilczury, dwaj chłopcy i dziewczynka. Przy nich leżał duży kundel, Burek i dwa młode jamniki.
Grzegorz opowiadał dziwaczne baśnie o wilkołakach i upiorach, o zaklętych królewnach i smokach. Dzieciom zdawało się, że strachy siedzą gdzieś blizko, młode serduszka biły trwożnie.
W drugim kącie izby gospodyni przędła na kołowrotku, wzdychając nad okropnościami opowiadanemi przez starego. Znała już je na pamięć i zawsze ją przerażały.
Przy drzwiach uwiązany na sznurku spał wilk, pod tapczanem czerwieniało w ogniu rude futerko lisa, a na środku izby truchtały w licznem stadku białe i szare króliki. Dwie młode wiewiórki dokazując na piecu, rozbudziły kota i szpaka. Ptaki zaczęły bić skrzydłami, kwiląc głośno. Potem szpak skoczył na wie-