Strona:Hektor Malot - Bez rodziny.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   124   —

Liza chciała także, abym nauczył ją grać na harfie i bardzo prędko nabyła w tem wprawy. Nie mogła jednak uczyć się śpiewu i to ją martwiło. Wiele razy widziałem łzy w oczach i te łzy mówiły mi o jej smutku. Ale przy jej dobrem i łagodnem usposobieniu smutek nie mógł być długotrwałym. Ocierała sobie oczy, a jej zrezygnowany uśmiech mówił mi: „później“.
Przyjęty za syna przez ojca Akę i uważany za brata przez jego dzieci, nie byłem już sam na świecie. — Miałem cel w życiu — być użytecznym i sprawiać radość tym, których kochałem i którzy mnie kochali.
Nie byłem już „bez rodziny”.

Koniec.