Przejdź do zawartości

Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   62   —
GILDENSTERN.

Jak to rozumieſz móy Królewicu?

HAMLET.

Jam tylko na połnoc ſzalony, albo z północy na zachód, ale kiedy wiatr dmie od południa na ten czas mogę dobrze ſokoła od wieży kościelney rozróżnię, Bogu cię polecam (Gildenſtern odchodzi)

SCENA VII
HAMLET (fam)

Przecież ſam ieſtem! Ha! krwawy lubieżny łotrze, bezſumienny, zdradziecki, wyrodny złoczyco! — Jako! coż to za podła cierpliwość do tąd mię wſtrzymuie?... Ja ſyn naydrożſzego zamordowanego oyca, od niebios i pieklą do zemſty wezwany, powinienżem iako boiaźliwy nikczemnik: narzekaniem ſprawiać ulgę ſercu memu, albo iak proſta baba czczemi obelgami i przeklęſtwy piorunować.... a ia mam mózg w tey czaſzcze!.... Co za bezwſtydna nikczemnosć; — Bądź czynnym rozumie-ſłyſzałem że zbrodniarze pod czas widowiſka przez moc reprezentacyi; tak w duſzę bywali uderzeni, że natychmiaſt ſwoie wyſtępki wyznawali... Lubo zabóyſtwo gadać — nie może, wſzelako pręcéy nieczułe, bezduſzne przemówią, głazy, a niżeliby one oakrytem

bydź