Przejdź do zawartości

Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   60   —

ie ćwiczenia ſię zwyczayne, i w ſamey rzeczy, moia melankolia tak ſię dalece wzmogła że ta w okraſy pełna ziemia; nie inaczéy mi ſię wydaie, iak tylko ſmrodliwy ściek zapowietrzonych wyziéwów. O iak miſternym dziełem ieſt człowiek: iak ſzlachetny przez rozum; iak nieobrębny w ſwoich zdolnościach: poſtać, kſztałt, ſprawnosć i siła, ruchu iak doſkonale ukończone, i podziwienia godne: w dzielności z proſta aniołowi w myśleniu podobny do Boga: naypiękniéyſza ozdoba ſtworzenia naydoſkonalſza iſtota ze wſzyſtkich iſtot widocznych: a przecież, cóż ta quinteſencya prochu w moich oczach znaczy?.... człowiek nie podoba mi się (Gildenſtern ſię uśmiécha) równie też kobieta, chociaż twóy uśmiech mówić ſię mi zdaie: ze mi ſię podoba.

GILDENSTERN.

Moy Krolewicu, ani pomyślałem o tém.

HAMLET.

Dla czego że ſię śmiałeś gdym powiedział że mi ſię kobita nie podoba;

GlLDENSTERN.

Śmiałem ſię bo-mi przyſzło na mysl iak małe wſparcie przy takowych okolicznościach znaydą aktorowie u ciebie móy Królewicu. Nodiechałem ich w drodze do ſtolicy. dążących, w celu ofiarowania ci uſług ſwoich,

HAM-