Przejdź do zawartości

Strona:Hamlet krolewicz dunski.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   43   —

nie moie, rzadkiém, dziwnem i rozumowi przeciwnem ſię okazało — iak może na przyſzłość koniecznie udawać mi wypadnie — że wy; gdy mię na ten czas uyrzycie, nigdy przez iakowąś, potaiemną zawieſzczą mowę, iako to tak, tak.... my wiemy co wiemy ...albo, ba gdybysmy tylko chcieli, tobysmy mogli.... i tém podobne wyrazy nie dacie poznać, że więcéy o mnie iak drudzy wiecie, na to przyſięgniycie mi, iak ſobie w naywiękſzey potrzebie pomocy nieba życzycie. Przyſięgniycie.

DUCH

Przyſiegniycie!

GUSTAW, i BERNFILD.

Przyſięgamy! (kładą ręce na oręż Hamleta)

HAMLET.

Uſpokoy ſię nieſzczęsliwy duchu, teraz polecam ſię wam iako przyiaciel ſwoim przyiaciołom. A co tak biedny człowiek, iak Hamlet na okazanie wam ſwoiey miłości i przyiaźni, uczynić zdoła; tego on za pomocą nieba nie zaniedba. Podźmy, ale proſzę was miéycie zawſze palec na uſtach — Czas ſię ze ſwoich karbow wy funął. O nieſzczęſny przypadku: że ia ſię na to urodzić muſiałem, ażebym go znowu na ſwoie miéyſce wciſnął. (odchodzą)

KONIEC AKTU DRUGlEGO.