Strona:Hamlet (William Shakespeare).djvu/081

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
45 

wzbudzić, i to właśnie w chwili, kiedy przypada jaki
szczegół sztuki, zasługujący na uwagę. To niegodziwość,
dowodząca politowania godnej wyniosłości w błaźnie,
który tak czyni. Idźcie i bądźcie w pogotowiu.

(Aktorowie wychodzą).
(Wchodzą: Poloniusz, Rozenkranc i Gildenstern).

No i cóż, Mości Panie? Czy Król chce spożyć ten

50 

kęs widowiska?

Poloniusz. Jego Królewska Mość przybędzie, Królowa Jej Mość także, i to zaraz.
Hamlet. Powiedzże Waćpan aktorom, niech się śpieszą.

(Poloniusz wychodzi).

A panowieżto nie dopomożecie ich znaglić do po-

55 

śpiechu?

Rozenkranc i Gildenstern. I owszem, Mości Książę.

(Wychodzą).

Hamlet. Hola, Horacy!

(Horacy wchodzi).

Horacy.Co rozkażesz, Panie?
Hamlet. Horacy, jesteś najpoczciwszym z ludzi,
Z którymi kiedykolwiek przestawałem.

60 

Horacy. O, Panie!
Hamlet.Nie myśl, że ci chcę pochlebić.
Czegożbym mógł się spodziewać od ciebie,
Który nic nie masz, krom rzeźkości ducha,
Ku wyżywieniu się i ku okryciu?
Któżby pochlebiał biednym? Niechaj w cukrze

65 

Smażony język liże głupią pychę,
Niech się zawiasy kolan uginają,
Tam, gdzie łaszenie się zdobywa korzyść.
Słuchaj: od chwili, kiedy dusza moja
Swojego wyboru panią być mogła

70 

I ludzi jednych przenosić nad drugich.
Od owej chwili już cię ona sobie
Upodobała: boś ty, wiele cierpiąc,
Takim był zawsze, jakbyś nic nie cierpiał;
Boś ty fortunie zarówno był wdzięczny

75 

Za jej umizgi i prześladowania;
A błogosławion, w kim krew z przekonaniem
Tak są zmieszane, iż on palcom losu