Strona:H. Porter - Pollyanna.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O moim obowiązku?
Oczy Pollyanny zdradzały szczere zdziwienie.
— Oczywiście! Rozumiem, że w pokoju mogło być trochę ciepło, ale twoim obowiązkiem było nie otwierać okien, dopóki nie będą wstawione siatki. Zapamiętaj sobie, Pollyanno, że muchy są nietylko dokuczliwe, lecz także i niebezpieczne dla zdrowia. Po śniadaniu dam ci do przeczytania o tem ciekawą książeczkę.
— O dziękuję, ciociu! Ja tak lubię czytać.
Panna Polly głęboko westchnęła, następnie ściągnęła wargi, a Pollyanna, widząc surową twarz ciotki, dodała pośpiesznie:
— Naturalnie, ciociu, jest mi bardzo przykro i więcej już nie otworzę okien.
Panna Polly nic nie odpowiedziała i śniadanie do końca przeszło w milczeniu.
Po śniadaniu panna Polly podała Pollyannie małą książeczkę ze słowami:
— Udasz się teraz za karę do swego pokoju, by to przeczytać, a ja przyjdę za pół godziny zrobić przegląd twego ubrania.
Pollyanna wzięła książeczkę, podziękowała uprzejmie i pobiegła na górę.
Gdy po upływie pół godziny panna Polly, jak zawsze sztywna i zimna, weszła do pokoju Pollyanny, została przywitana wybuchem entuzjazmu.
— Ciociu! — zawołała Pollyanna z zachwytem — nigdy nie czytałam nic ciekawszego! Nie przypuszczałam nigdy, że muchy mogą być tak niebezpieczne i że...
— Dosyć! — przerwała panna Polly — pro-