ponieważ jego błąd przypadkowy jest mniejszy, a nie mamy żadnej racyi twierdzić, że błąd systematyczny jednej seryi jest większy niż drugiej, albowiem jesteśmy w tej mierze co do obu w zupełnej nieświadomości.
VII. — Wnioski, — W powyższych rozważaniach rzuciłem dużo zagadnień, a żadnego z nich nie rozwiązałem. Nie żałuję przecież żem je wyłożył, albowiem pobudzą one, być może, czytelnika do rozmyślań nad temi subtelnemi kwestyami.
Jakkolwiekbądź, niektóre punkty wydają się ustalonemi. Ażeby przystąpić do jakiegokolwiek obrachowania prawdopodobieństwa, a nawet ażeby rachunek ten miał sens, należy przyjąć, jako punkt wyjścia, pewne założenie czy umowę, w której tkwi zawsze pewien stopień dowolności. W wyborze tej umowy jedynym naszym kierownikiem może być zasada dostatecznego powodu. Na nieszczęście zasada ta jest wielce nieokreślona i elastyczna: widzieliśmy też w pobieżnym naszym przeglądzie, że przybierała ona wiele rozmaitych postaci. Postacią, w jakiej napotykaliśmy ją najczęściej, jest wiara w ciągłość, wiara, którą trudnoby było uzasadnić przez rozumowanie apodyktyczne, bez której jednak wszelka nauka byłaby niemożliwa. Wreszcie zagadnieniami, do których rachunek prawdopodobieństwa może być skutecznie stosowany, są te, w których wynik jest niezależny od założenia, zrobionego na początku, byle tylko to założenie czyniło zadość warunkowi ciągłości.
Teorya Fresnela. — Najlepszym przykładem[1], jaki możemy obrać, jest teorya światła i jej związek z teoryą
- ↑ Rozdział ten jest częściowym odtworzeniem przedmów do dwu moich prac: Théorie mathématique de la lumière (Paryż, Naud, 1889) i Électricité et optique (Pary, Naud, 1901).