Przejdź do zawartości

Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




III.
Wikary i jego zdobycz myśliwska.

Są niezaprzeczenie pewne hipotezy wprost niedopuszczalne tak, że najmizerniejsza nawet inteligencya nie odważy się ich zaryzykować, i tego spodziewamy się też po miesięczniku takim, jak „Athenaeum,“ gdyby przypadkiem krytyka jego pokusiła się o sprawozdanie z awantury, zaszłej w Siddermorton. Jakoż to, co dotąd nie przedstawia się wbrew przeciwnem zdrowemu rozsądkowi w całym poprzednim rozdziale, to chyba jedne tylko paprocie, zaściełające wybrzeża bagnisk, owe buki rozłożyste, użyczające im cieniu, wreszcie sam wikary i jego fuzya. Ale co się tyczy tworu Bożego, który wystrzał tej fuzyi miał zranić, tego ptaka-człowieka, a jakby chciały zapewne niektóre zapaleńsze wyo-