Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wejść w związek z Miss Remsen, zapłaciłbyś pan każdą kwotę za dokument, stwierdzający nielegalność małżeństwa pierwszego.
— Mr. Barnes, widzę, niewierny Tomasz z pana, przeto dam inny dowód jeszcze.
Rzekłszy to, podszedł do biurka i wrócił z kilku papierami.
— Tu oto, masz pan zeznanie tej osoby, jakie spisaliśmy przy zawieraniu umowy. Zgodne jest one w zupełności, z tem co mówiłem. Ale ponieważ mógłbyś pan sądzić, że i to jest wymuszone i nieprawdziwe, dlatego dam inny jeszcze dowód. Proszę zobaczyć! — rzekł podając papier starcowi. — Jest to metryka ślubu krewniaka mego z Montalbon. Jak to czynią niektórzy, przykleiła ona do papieru obie fotografje. Pytam pana Mr. Neuilly, czy jest to człowiek, którego znałeś pan?
— Racja zupełna, Mr. Mitchel! Poznaję dobrze te rysy, podczas kiedy pańskie były mi dotąd nieznane. Człowieka tego uważałem zawsze za męża Montalbon i ostatniego szubrawca.
— Cóż pan na to, Mr. Barnes?
Odpowiedź Barnesa obliczona była na zaskoczenie słuchaczy. Ale nie powiodło mu się wcale.
— Panie Mitchel, czy możesz mi pan powiedzieć, kto zamordował Różę Montalbon?
— Nie mam obowiązku odpowiadać na to! — rzekł spiesznie.
— W takim razie żegnam pana! — rzekł Barnes, wstając. — Chodźmy już, panie Neuilly.
— Zostań pan, proszę! — wtrąciła Emilja, zanim staruszek mógł odpowiedzieć. — Nie widział pan jeszcze dobrze Rózi, a ucieszyłoby nas wielce, gdyby pan zechciał wziąć udział w naszej uczcie ślubnej.