Przejdź do zawartości

Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zadzwoniwszy, zapytałam o właścicielkę. Ponieważ służąca chciała wiedzieć więcej, zełgałam coś i uczyniłam ją rozmowniejsza. W domu był pensjonat dla dziewcząt. Dowiedziałam się, że mieszka tam dziewczynka lat około czternastu, Róża Mitchel, której ojcem jest nasz przyjaciel. Cóż pan na to?
— Jesteś Miss genjalna, chociaż to wszystko wiedziałem już przedwczoraj. Czemuż atoli nie otrzymałem zawiadomienia wcześniej?
— Dlatego że wczoraj byłam tam znowu, by się dowiedzieć czegoś więcej. Siedząc w parku, obserwowałam spacerujące dziewczęta. Nie mogłam zaczepić Róży Mitchel, ale mając ze sobą aparat, sfotografowałam ją. Cóż pan na to? Czy zmarnowałam czas?
— Zaprawdę nie! Jesteś Miss wielce dowcipna, ale próżność nie pozwoli ci doprowadzić do niczego wielkiego. Dziś mogę tylko chwalić. Gdzież ta fotografja?
Dziewczyna wyszła, ale zaraz wróciła z małą, trochę nie ostrą fotografją, wyobrażającą młodą panienkę. Barnes wziął ją i wpół godziny potem opuścił dom.