Strona:Guzik z kamei (Rodriques Ottolengui).djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To znaczy, że chciałbym zadać kilka pytań, jeśli mi pan da czas na to.
— Dobrze, pytaj pan.
— Kradzież popełniona została w pociągu jadącym, a pasażerów zrewidowano, w jakiż tedy sposób dokonano zbrodni?
Barnes miał odnośnie do tego swe zapatrywanie, ale, tając je z umysłu, uznał za stosowne postąpić tak, by Mitchel sądził, iż posiada inne jeszcze przypuszczenie. W ten sposób mógł przynajmniej zaobserwować, jakie to na śledzonym uczyni wrażenie.
— Istotnie, zrewidowano podróżnych zgoła bez rezultatu. Ale przypuśćmy rzecz taką. Thauret jechał tym samym wagonem co Róża Mitchel. Gdy pociąg przybył do New Hawen, mógł panu podać torebkę przez okno pańskiego przedziału, w nadziei, że rewizji podlegną tylko pasażerowie jego wozu. Po przybyciu do Stamfordu, wysiadł. Dlaczegóżby nie miał podejść pod okno pańskie i odebrać torebki?
— Uczyniłoby to mnie pomocnikiem złodzieja. Ale myli się pan, nie znam go prawie.
— Gdy Miss Dora przedstawiała go, przyznałeś pan wszakże, iż go spotkałeś?
— Tak, ale tylko przy stole gry i dlatego było mi nieprzyjemnie spotkać go w domu narzeczonej. Porzućmy teraz na chwilę kwestję kradzieży, gdyż wbrew przeczeniu memu, uważasz pan rzecz za prawdziwą, a przysięgli mogą być pańskiego zdania. Pomówmy o morderstwie. Czy sądzisz pan naprawdę, by ktoś, kto uczynił zakład dokonania zbrodni, mógł się posunąć aż do morderstwa, w celu wygrania?
— Nie! Istotnie nie wierzę w to. Ale zachodzi możliwość, że dokonawszy kradzieży i przeko-