Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lokrotnie nocą odwiedzał jego mieszkanie! — Wiem o tem, czuję to każdą fibrą swego ciała: dzieje się coś, co powoli dokoła nas się zacieśnia, jak pierścienie wężowe. — Czego szuka ten morderca? Dlaczego dr. Savioli nie może go precz wypędzić? Nie, nie! dłużej tak wytrzymać nie mogę: muszę coś uczynić! Co bądź, zanim wpadnę w obłąkanie“. —
Chciałem jej powiedzieć kilka wyrazów na pocieszenie, ale ona aż do końca nie dała mi dojść do słowa.
„A w ostatnich dniach ten upiór co mi grozi zadławieniem, przybiera coraz uchwytniejsze formy. Dr. Savioli zachorował — nie mogę się z nim więcej porozumieć — nie mogę iść do niego, bo co chwila się lękam, że tajemnica naszej miłości będzie odkrytą. Leży w gorączce — i jedyna rzecz, jakiej się mogłam dowiedzieć jest ta, że w delirium czuje się ściganym przez okropne widmo, które ma zajęczą wargę: to Aron Wassertrum.
„Wiem, jak dr. Savioli jest mężny; tem bardziej przerażająco — czy P. może sobie to wyobrazić — działa to na mnie, że go widzę całkiem złamanym, gdy mu grozi jakieś niepojęte niebezpieczeństwo, które ja sama przeczuwam tylko jako ponure zbliżanie się jakiegoś straszliwego anioła dusiciela.
„Pan mi powie, że jestem tchórzliwa — i dlaczego otwarcie się nie przyznam, że kocham d-ra Saviolego... Tak, odrzuciłam precz od siebie wszystko: bogactwa, zaszczyty, reputację i tak dalej, ale“ — krzyknęła tak mocno, że głos jej odbił się echem w galerjach chórowych — ale ja nie mogę. Ja mam dziecko, drogą, jasnowłosą, małą dziewczynkę. Nie mogę przecie dziecka ustąpić! Czy P. myśli, że mój mąż by mi je zostawił?
Niech pan to weźmie, panie Pernat — w Półobłędzie rzuciła mi woreczek wyhaftowany sznurami pereł i drogich kamieni.