Strona:Gustaw Meyrink - Golem.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cud się stał! krzyczałabym z radości; gdyby —“ „Gdyby — — —?“ przerwałem jej, wstrzymując oddech. Może sama powie teraz rozstrzygające słowo i ja będę mógł wszystko jej wyznać.
Gdybym się przekonała, że się mylę, — że to nie był „cud“! o, wiem o tem tak dobrze, jak to, że tutaj siedzę, wtedy bym zginęła! (serce bić mi przestało) — „byłabym znowu ściągnięta z nieba na ziemię! czy pan sądzi, że człowiek byłby w stanie to znieść?“. „Niech pani prosi swego ojca o pomoc“ powiedziałem bezradny z trwogi. „Mego ojca? o pomoc? — spojrzała na mnie zdziwiona — „jeżeli istnieją dla mnie tylko dwie drogi, czyż on może znaleść trzecią? — Wie pan, co byłoby dla mnie jedynym ratunkiem? Gdyby mi się zdarzyło to, co panu. Gdybym mogła zapomnieć — — w tej chwili, wszystko, co leży po za mną; moje całe życie, aż do dzisiejszego dnia. — — Czy to nie jest zadziwiające: to co pan uważa za nieszczęście, byłoby dla mnie najwyższem szczęściem!“ Długo milczeliśmy oboje. Potem schwyciła nagle mą rękę i zaśmiała się. Prawie wesoło. „Nie chcę, żeby pan trapił się z mego powodu;“ — (ona troszczyła się o mnie — o mnie!), przedtem był pan tak pełen wesela i szczęścia pod wpływem wiosny, a teraz zdaje się pan uosobieniem smutku. Wogóle nie powinna byłam panu nic powiedzieć. Niech pan to wykreśli ze swojej pamięci i znów myśli tak pogodnie, jak przedtem! — Jestem tak zadowolona —“ „Pani? Mirjam? Zadowolona? przerwałem jej gorzko. „Zrobiła przekonywującą minę: Tak! Rzeczywiście! Zadowolona. Idąc tu do pana, tak nieopisanie się bałam, — sama nie wiem czego: nie mogłam pozbyć się uczucia, że panu grozi wielkie niebezpieczeństwo, — przysłuchiwałem się z uwagą — „lecz zamiast się cieszyć, że oto pan jest zdrów i cały, zasmuciłam pana i — —“ Zmusiłem się do wesołości: „uczyniłaby pani najlepiej, gdyby ze mną pojechała.“ (Usiłowałem, o ile mogłem,