Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/517

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podajemy poniżej opis pogrzebu Augusta Blanquiego, opowiedziany przez naocznego świadka, Gica, który znał osobiście więźnia, jeszcze czasu studyów swoich medycznych w Paryżu. Opis ten stanowi ciekawy dodatek do wszystkiego, co powiedział o Blanquim Gustaw Geffroy, maluje w żywych barwach proletaryat Paryża, w chwili, gdy chowa swego wielkiego obrońcę i męczennika.
„Już od rana — pisze Gica — zwarte tłumy ludu zaległy wszystkie ulice przyległe do bulwaru włoskiego. Ruch omnibusów i tramwajów był utrudniony, wreszcie zupełnie ustał. Na samym bulwarze natłok publiczności był tak wielki, że zaledwie można się było poruszać. Ponad tłumem powiewało mnóstwo choręgwi i wieńców z olbrzymiemi napisami, okna zaś, a nawet dachy i drzewa przepełnione były widzami.
Poważna cisza panowała w całym tłumie. Czasem tylko przesunęły się młode obywatelki, sprzedające nieśmiertelniki i zbierające składkę na więźniów, którzy wskutek amnestyi mieli wkrótce powrócić do ojczyzny na statku „Le Navazin“.
Jakiś dorożkarz zwrócił się do mnie i rzekł:
„Szkoda, że w żaden sposób nie można tędy przejechać! Chciałem swoim powozem służyć rodzinie zmarłego. Jestem szczerym republikaninem, a i panu dobrze z oczu patrzy, więc siadaj pan“.
W tejże chwili zjawił się Rochefort. Powitano go oklaskami. Tłum rozsunął się, aby przepuścić znakomitego pamflecistę, więc tedy i my, korzystając z tego