Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bordeaux... Studenci po klasach i internatach śpiewają ubliżające królowi piosenki... Wdowa po Brunie, która ukrywała w domu przez sześć lat zwłoki męża, uzyskuje wyrok zaoczny na nieznanego z pobytu zabójcę... Napoleon zmarł na wyspie św. Heleny!
Na tę wiadomość rośnie duch w mieszkańcach Tailleryów, Paryżem zaś owłada zdumienie. Jakto? Więc nie wróci już, jak wrócił z Elby? Większość nie wierzy, by mógł wogóle umrzeć, inni marzyć zaczynają o Napoleonie II., który żyje w Austryi. Ale są i tacy, którzy w śmierci cesarza widzą zmartwychpowstanie republiki... de Villèlle zostaje ministrem... Grecya pali się... nad morzem śródziemnem, dokoła Scio, łuny krwawe mieszają się z szafirem wody... Spisek wojskowy... Pułkownik Caron rozstrzelany w Tulonie... Doktor Caffé, generał Berton i czterej inni rozstrzelani w Saumur... Na place de Grève ustawiono gilotynę przeznaczoną dla Boriesa, Goubina, Pommiera i Raoulx’a, czterech sierżantów więzionych w la Rochelle. Niejeden ze studentów owego dnia wakacyi wrześniowych widział tę poczwórną egzekucyę. Jednym z nich był August Blanqui. Siedmnastoletni chłopak patrzył na krwawy gwałt, widział spadające głowy czterech młodych ludzi i zadrżał z przerażenia i wściekłości. Nie zapomniał nigdy tego widowiska i przysięgi, jaką wówczas uczynił. Onego dnia polityka ukazała się jego oczom w postaci krwawej orgii, wyuzdania bezlitosnego, w którem przepada wolność i życie ludzkie. Z jakąże siłą wżarły się te wspomnienia w dusze wychowańców Massina i jakże na zajutrz dyskutowano! Okrzyk: Niech żyje wolność! rozdarł powietrze... to wołał Bories... Nie, to Raoulx... Nie, nie... ja wiem najlepiej... krzyczeli wszyscy czterej... Zanosi się na wojnę z Hiszpanią... Manuela, który pro-