Taureau. Padło hasło, odpowiedział odzew i łódź przybiła do kamiennych schodów. Więzień wstąpił na most zwodzony, przeszedł sień, gdzie stało szeregiem 30 żołnierzy z bronią u nogi pod wodzą oficera, który dał znak więźniowi, by szedł za nim, wstąpił na kamienne schody i otworzył niskie drzwi. Znużony dwudniową podróżą chory starzec wszedł do ciemnej stancyi i spostrzegłszy w rogu łóżko, rzucił się na nie. Zapadły za nim drzwi ciężkie i zgrzytły zasuwy. Stało się to dnia 24 maja 1871 roku o godzinie trzeciej rano.
Gdy nazajutrz otworzył oczy, ujrzał się we wstrętnej, mrocznej zawsze, brudnej stancyi, ale wiedział odrazu doskonale, gdzie się znajduje. Znał lepiej od wszytkich strażników historyę zamku, znał wszystkie niemal ścieżki kute w skale, wiedział czemu je tu wyżłobiono i kiedy.
Zamek wznosił się wśród morza na nagiej skale, o wyrazistych liniach, ostrych kątach i niezmiernie grubych murach, był starym fortem, jednym z wielu fortów, pobudowanych tu wokoło Morlaix dla obrony wybrzeży przeciw Anglikom i korsarzom. Była tu kasarnia dla żołnierzy i lochy na jeńców. Zamek zbudowali mieszczanie pobliskiego Morlaix, ale w roku 1642 zabrał im go król i przekształcił w roku 1660 na więzienie stanu. Był tutaj zamknięty w roku 1765 La Chalotais, generalny prokurator parlamentu, szpieg jezuicki i podobnie, jak Blanqui, nie mógł się zupełnie porozumiewać z nikim, wreszcie w roku 1795 przesiadywali tu ostatni montagnardzi, Romme, Sonbrany i Bour-