Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzieje, znali dobrze surowy wyrok Blanquiego odnośnie do wartości intelektualnej i moralnej wszystkich niemal tych ludzi dziś stanowiących rząd i oczekiwali, że jeśli już nie zwalczał ich będzie teraz, to conajmniej zachowa się wobec nich ozięble i pogardliwie. Tymczasem Blanqui zaklinał swych stronników, by wymazali z serc wszelkie urazy, by oczy utkwili jeno w dziele, które ma być dokonane wspólnemi siłami. A dzieło to nie dopuszczało, by wśród współpracujących istniały kwasy, zastrzeżenia, niezgoda, trzeba było odrzucić wszystko, wziąć się do rzeczy szczerem sercem i żwawo. Zdumienie wielu wielbicieli Blanquiego pochodziło stąd, że nie znali swego mistrza. W zgoła innem świetle przedstawiała go legenda zarówno zwolennikom jak i przeciwnikom, wedle owego podania był to konspirator-maniak, uparty i w najwyższym stopniu zdenerwowany, rzucający się w każdą awanturę bez celu i planu, rewolucyi przynoszący jeno swą gigantyczną, a zawsze ku zniszczeniu skierowaną wolę. Tak o Blanquim już sądzono aż do jego śmierci. Innym Blanquiego nie widziano, a może tylko widzieć nie chciano i przemocą zamykano oczy, bo dziś nawet, gdy się go jeno oświetli faktami z życia i zapyta o tajemnicę jego istoty, wyłania się z omroki, mimo oddali czasu, taki jasny, taki zrozumiały.
To prawda, że odnośnie do środków, jakich używał przejawiały się jego południowe pochodzenie i włoska krew, ale w gruncie rzeczy był to typowy Francuz, z kultury i wiedzy XVIII wieku czerpiący swe myśli i uczucia, wrażliwy na ideał wolności, prawdziwy, jasno uświadomiony obywatel. Nie sięgajmy nawet do tego, iż matka jego pochodziła z Pikardyi. Sam fakt aneksyi ojczyzny ojca w roku 1792 był symbolem,