Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z którym zresztą zerwały się nici serdeczne na długo przed jego śmiercią. Potem, w roku 1858, dnia 30 lipca podczas pobytu jego w Corte zmarła matka, którą poraz ostatni widział na Belle-Ile, przed próbą ucieczki. Do końca życia zachowała swą zwyczajną energię, siłę woli i zdawało się, iż nawet umierając czyni to, co chce. Pozostały tedy Blanquiemu jeno siostry, zawsze oddane mu i życzliwe, i brat Hieronim, człek dobry i inteligentny, zajmujący się stolarstwem, niestety głuchy nieuleczalnie i skazany na wieczyste milczenie. Nie odnalazł natomiast Blanqui syna swego. Zastał dorosłego, dwudziestoczteroletniego młodzieńca, wychowanego przez rodzinę Serre w nienawiści do wszystkiego, co ukochał ojciec. Toteż nie było mowy o wpływie. Młody człowiek, podobny doń fizycznie, obojętny był na wszystko, nie pojmował umiłowań ojca, z pozoru był ucieleśnieniem jego młodości, ale z wnętrza wiało pustką, nie było ni śladu żaru, ni błysku, ni iskierki, którąby rozdmuchać można. Widywali się, ale jakby obcy, co nie mają sobie nic powiedzieć i szukają tematu konwersacyi, a im są dłużej razem, tem bardziej dzielą ich zamieniane, mdłe, niejasne, zbyteczne słowa. Euzebiusz Blanqui objął majątek matki, był niezależny i miał zamiar wieść życie daremne, roślinne w wiejskim dworku. Cała czułość synowska, na jaką się zdobył, polegała na propozycyi uczynionej ojcu, by zamieszkał z nim razem i marniał w bezruchu i ciszy sytości. Ale i tu nie mógł się wyzbyć wszczepionej mu nienawiści i złośliwości, gdyż wzamian za chleb i dach zażądał od ojca, by wyrzekł się polityki. Blanqui miał wyrzec się polityki! Było to przypuszczenie tak dziwne, że nikomu hyba nie byłoby przyszło do głowy. Ojciec nie odpowiedział nawet na propozycyę bezczelną. Wyrzec się! Po tylu latach nie-