Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzuciliby się na oszczerców. Ale Blanqni nie uczynił tego gestu.
Partya blankistów nie poniosła z tej racyi żadnych niemal strat, pozostała, czem była przedtem. Silniej tylko rozgorzała zawiść przeciwników i przybyło wrogów. Barbés i jego przyjaciele, przyjęli bezkrytycznie, ochotnie niemal zarzut zbrodni, dotykający niedawnego jeszcze ich przywódcę i towarzysza broni. Poznałem dokładnie źródło owej starej nienawiści. Wpadł mi w ręce odpis długiego, piętnastoćwiartkowego listu Barbésa do Ludwika Blanc. Nosi on datę 6 czerwca, pisany był w więzieniu w Nimes i miał za zadanie poinformować o różnych rzeczach autora „Historyi dziesięciu lat“. Ale autor zeń nie skorzystał. Poza szeregiem faktów i opisów, mogących interesować czytelnika, jestto długa i nudna filipika przeciw Blanquiemu, wytwór maniaka trapionego zazdrością, którego nie opuszcza żądza i pretensya odegrania roli dowódcy sił zbrojnych. Marzy mu się generalstwo, układanie planów, podpisywanie rozlicznych, powstańczych proklamacyj. List ów pełen jest ordynarnych dowcipów i uwag ironicznych, ze szczegółami opisuje wahanie się, bladość twarzy i niepewność woli Blanquiego w decydującym momencie walki, walki której pragnął. Ale zapomina Barbés dodać, że walki tej twórcą i organizatorem był Blanqui, że namówił do działania, pchnął do czynu samego Barbésa, który wycofał się do Carcassonne, że wreszcie poświęcił dla tejże sprawy swe życie rodzinne, rozłączając się ze żoną i synem. Jeśli tedy w decydującym momencie, w porównaniu do spokojnego, rozgadanego Barbésa, wydawał się bladym, milczącym, to chyba jeno podziwiać należy niezłomną wolę, co pogardziła wątłem ciałem i wydała je na rany, ból i grozę śmierci. Jednem słowem „deklaracya“ Taschereau od-