Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jaciele Barbésa i Martin Bernarda odsunęli się pierwsi, jedni demonstracyjnie, inni milczkiem. Nie wyciągnął ręki, by ich zatrzymać i przekonać. Zamknięty w sobie, z pogardą patrzył na niedawnych zwolenników, którzy nie chcieli już weń wierzyć. Pozwolił im dowoli rzucać obelgi, bez drżenia patrzył jak odchodzili. Stawił czoło samemu jeno Taschereau. Tego samego dnia, w którym pojawiła się „deklaracya“ napisał do „Gazette des Tribunaux“ i „Journal des Debats“ owe dwa listy, za które mu Taschereau wytoczył proces, a w kilka dni później, 14 kwietnia ogłosił plakat pod tytułem: „Odpowiedź obywatela Blanquiego“. Jestto w istocie arcydzieło zwięzłości i wymowy, a równocześnie goreje w niem każde słowo. Człowiek lodowaty zadrżał, a czytelnika przejmują dreszcze. Nie opuszcza go duma, ale jaśnieje pełnym blaskiem, rzuca w tłumy okrzyk, w którym zawarł całą gorączkę myśli twórczej i ból męczeńskiego serca. Niechże i tu znajdzie miejsce mały ustęp, niech zajaśnieje kilka słów płomiennych, dziś już skrytych pod popieliskiem, jakiem czas zasuwa wszystko.
Wspomniawszy w kilku słowach o dacie sfabrykowania owego paszkwilu i jego pochodzeniu, ironicznie mówi o powodach, które sprawiły, iż falsyfikat ten mógł znaleść wiarę. Jestto forma dokumentu, gdzie wszędzie występuje w pierwszej osobie, jakby sam zeznawał:
„Jakże oprzeć się magicznemu wpływowi, owych, ciągle powtarzających się słów: Ja... Mnie... Czyż nie przekonują, że przemawia sam spotwarzony? To on! — zawoła każdy.. — wszakże mówi, opowiada...“
Przywodzi potem różne fakty historyczne oparte na podobnem złudzeniu, potem obalone, dowodzi, że rzecz pozornie dyktowana, w rzeczywistości była przepisywana