Strona:Gustaw Geffroy - Więzień.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o swym bólu znać dając, rozbrzmiewają gwary ras wszelakich, wszelakich zawodów, pomruk starców, bas głęboki brodatych robotników, sopran kobiet. Ani sposobu pojąć znaczenia codziennych żądań, domagań się, formuł abstrakcyjnych filozofów humanitarnych, zapewnień wynalazców przeróżnych systemów. Począł się jakiś dziwny kiermasz myśli, ogłuszające wrzaski i zgrzyty walczą o lepsze z pieśniami słonecznemi. Piotr Leroux tłomaczy kwadraturę koła, Considerant zaleca falanster, Cabet obiecuje ziemski raj Ikaryi, Louis Blanc przewiduje niepowodzenie organizacyi pracy, Proudhon krytykuje republikę, przerażony zbyt szybkiem tworzeniem się republiki socyalnej, straszny, jasnowidzący, zrozpaczony przebiega i pustoszy pola utopii, Blanqui przewiduje konieczność czynu i jego równocześnie grozę i niebezpieczeństwo.
Cały ten chaos, wszystkie gwałtowne enuncyacye przywódców, niepewne ruchy i wrzaski tłumów, pojmujemy dziś, gdy wiele czasu minęło, a wszyscy, wówczas żywi spoczywają w grobach. Z odległości patrzymy i wiemy, co znaczył rok 1848. Jest to epoka definitywnego wystąpienia ludu na arenę świata. Wówczas to po raz pierwszy ozwał się ten chór anonimowy, wówczas głos jego wybił się ponad wszystkie inne. Tłum wstał i wynurzył się z ciemnic historyi, krzykiem oznajmił, że czuje, że świadomy jest swej nędzy i że śni mu się sen złoty lepszego świata.

LXXXV.

Jeżeli chcesz lepiej niźli ze zbioru dokumentów i rozpraw historyków poznać ów rok 1848, to wpatrz się w twarz starca, który ten czas pamięta. Musiałeś