Strona:Gustaw Daniłowski - Lili.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kowicie wchodził w temat swej powieści.
Poeta do tego stopnia dawał się porywać marzonym światom, ludziom i sytuacyom, że chwilami zatracał niemal całkowicie poczucie rzeczywistości; stawał się tak roztargniony, że mógł szukać przedmiotu, który trzymał w ręku, na zapytania nie odpowiadać wcale, lub ni w pięć, ni w dziewięć, sypać popiół od papierosów gdziebądź, czasem we własną szklankę, prowadzić dziwaczny tryb życia: pisać po nocach, spać we dnie i nieraz, nie licząc się z nastrojem Lili, w niezwykłych, nagłych podrażnieniach zmysłowych stawać się prawie brutalnym.
Chcąc utrzymać w tym nienaturalnym sposobie życia jaką taką równowagę, Lili była zmuszona ustawicznie czuwać, zdobywać się na niezwykłe ofiary, wyczerpywać swe siły tą twórczością Stefana.
Jedyną jej nagrodą było słuchanie napisanych ustępów, co Stefan czynił na