Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Jerzy Bicki po długiej, zaciekłej krętaninie doprowadził się do takiego stanu rozjątrzenia, iż stał się dla najbliższych nietylko nieznośnym, ale i niebezpiecznym.
Istniały tematy, których wobec niego niepodobna było poruszać.
Z gadatliwego i wesołego stał się ponury i milczący, a gdy odezwał się, to głos zdawał się wychodzić z najgłębszych pokładów zdławionej piersi i był zazwyczaj protestem przeciwko mowie.

— Mącenie eterru — to nie rrobota, koledzy! — rzucał z pasyą w środek rozkrzyczanego zebrania warczące zdanie i niezwykle wzruszony opuszczał szyb-

3