Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
21
DWA GŁOSY

nem słabą poświatą podwórzu snuły się, jak w popłochu, mary różnych postaci, a ktoś niewidzialny dawał z dołu ciągłe napomnienia:
— Waśka, uspokój się! powiadam »zostaw!...« Śpij!... przejdzie!...
Miało to swój skutek, lecz tylko chwilowy. Ilekroć bowiem rozlegał się ten stanowczy głos przestrogi, Waśka zastygał na moment w nieruchomość, by potem ze zdwojoną furyą grzmocić się w piersi, zginać się w pas i ciskać jakiś szczątek słów dla mnie zagadkowych.
Nagle zadarł głowę, wyprężył się i podniósł obie zaciśnięte pięści w górę.
Natenczas gromadka majaczą-