Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
289
WIGILIA

dzą w różne strony z niezwykłym pośpiechem, jakby w gorączce; prześcigają się nawzajem, potrącają się, witają, śmieją, rozmawiają, gdzieniegdzie znów się kłócą, a robią to tak pośpiesznie na gwałt, iż łatwo się domyślić, że blizki już termin, do którego trzeba to wszystko skończyć. Pośpiech znać wszędzie: w szybkich ruchach, w podnieceniu twarzy, w wyrazie przeważnie śmiejących się oczu, w sposobie trzymania paczek, któremi każdy prawie jest mniej lub więcej obładowany, w całym tym gwarze urywanych rozmów, zdań i wykrzykników, a zwłaszcza w szybkich tempach grzmiących furioso grzechotek, co szarpią się gwałtownie, jakby się chciały oderwać

19