Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IV.
Roma, i czerwca.

„Małgosiu moja!
„Przed chwilą otrzymałem list twój i śpieszę ci odpowiedzieć. Jestem jak oszołomiony. W tych dniach kilkakrotnie brałem pióro do ręki, chcąc pisać do Ciebie, lecz nie mogłem. Tyle ci mam do powiedzenia. Zmieniłem mieszkanie. Onegdaj posprzeczaliśmy się z B. D., którego zastałem w objęciach starszej córki naszej gospodyni, a wiedziałem, że ma romans z młodszą. Oburzyłem się na podobną ohydę, złajałem go, wyniosłem się z kamienicy przy placu della Consolazione. Zresztą było to za daleko od uniwersytetu. Cała podróż, niedogodna przy obecnych upałach“.
„Z D. pogodziliśmy się zaraz nazajutrz, gdyż go spotkałem na ulicy, przy której obecnie mieszkam. Zapewne szukał mnie, chociaż się tego zapierał. Jest mi tu bardzo dobrze. Gospodyni, rodem z Sardynii, — mówi, że się urodziła w Nuoro — dobra, sympatyczna, pobożna, ma o mnie macierzyńskie starania tak dalece, że ustąpiła mi własny pokój, czekając wyjazdu prześlicznej Angielki, po której mam zająć tu pokój”.