Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dowiedziałem się, że wstąpił do zakonu. Jak to wytłumaczysz?
— Szaleniec! — odrzekł obojętnie Daga.
— Wcale nie — odparł żywo Anania — pragniemy rozwiązywać zagadki duszy ludzkiej i szaleństwem nazywamy to, czego nie rozumiemy.
— Co najmniej nazwać to mogę monomania — ciągnął Daga. — Szaleństwo jest nader skomplikowaną psychiczną tajemnicą, a jego najpospolitszym objawem monomania.
— Przypuśćmy... lecz chłopiec, o którym mowa, miał monomanię raczej bandytyzmu, atawizm grał w nim potężnie. Wstępując do stanu duchownego chciał, pewien jestem, w prostocie swej, zgłuszyć nieprzemożone instynkty.
— Brawo! Z deszczu pod rynnę! Zakonnik skończy u czubków. Człek normalny, świadomy rzeczy, nawiedzony przez jakąbądź monomanię, myśl wyłączną, powinien wywijać się z jej szponów stopniowo, systematycznie. Weźmy naprzykład miłość. Każdemu wiadomo, że jest manią, wyłączną myślą o wyłącznej jakiejś osobie, o tem, by się znajdować z nią razem, sam na sam. Najlepszem lekarstwem stworzyć stan rzeczy, bliski wyłącznemu temu pragnieniu... Chwilę! spojrzę tu — przerwał, zatrzymując się przed witryną, w której wystawione były portfele:
— Patrz! skóra krokodyla! — wołał.
— Masz może racyę — ciągnął w zamyśleniu Anania.
— Krokodyla. Na pewno krokodyla.
— Mówię o myśli wyłącznej...
— I pomyśleć, że skóra tych pysznych wyrobów żyła nad Nilem, w Nilu się kąpała!
— Głupiś! — zniecierpliwił się Anania. — Nie wiesz, gdzie się znajduje prefektura policyi? — spytał.
— Kto ją tam wie! Nie miałem nigdy do