Strona:Grazia Deledda - Popiół Cz.II.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Anania, chodząc tu i tam, następował na krążki złote i na plamy czarne, i przypominał sobie jak, dzieckiem będąc, wybierał te same złote płatki drżące pod stópkami dziecka. Pytał przy tem siebie, co mu pozostaje czynić? Sądził, że spełnił swe zadanie w części, w największej już je spełnił.
— Zawołam ciotkę Grathię — myślał — dam jej potrzebne pieniądze na odzież, życie i odjadę. Nic mi już tu nie pozostaje do zrobienia, skończone... Skończone! — powtarzał sam sobie — wszystko, na zawsze skończone...
Niewypowiedziany smutek ściskał mu serce.
Przez chwilę przeniknęło mu przez myśl, by usiąść obok matki, spytać ją o jej życie, o wszystko... przeprosić, przebaczyć, zdobyć się na ciepłe, tkliwe słowo, choć raz, choć jeden, matką ą nazwać... Nie, nie mógł! było to po nad jego siły. Sam jej widok budził w nim obrzydzenie. Cuchnąć musiała i istotnie czuć od niej było wilgocią, nędzą, brudem, specyalną wonią żebraków i włóczęgów... Uciec raczej od niej, uciec jak najdalej... Ale coś go zatrzymywało... Co? — nie zdawał sobie sprawy. Zdawało mu się, że, bądź co bądź, pomimo odrętwiania, nędzy, strachu, wstydu, wzruszenia. Ola powinna odczuwać radość i dumę wobec syna dorosłego, pięknego, silnego, ucywilizowanego, tęsknić za dobrem jego słowem, za ciepłem spojrzeniem, na jakie nie mógł się zdobyć. Śród wstrętów swych, istotnego bólu, upokorzenia, myślał:
— Nie postradała przecie wstydu... Kto wie może zmienić jeszcze życie, odpokutować... Sumienie ma uśpione, niewłasnowolne, lecz przecie nie jest bezczelna.. Kto wie... usłucha...
Nie usłuchała jednak.
— Tak wiec — począł, po długiem milczeniu — pozostaniesz w ciotki Grathii, za nim ułożę swą przyszłość... Ciotka kupi bieliznę, suknie, obówie...
Głos jego dziwnie złagodniał.